Przyznam, że gdy lata temu skończyłam czytać Ja, potępiona, byłam przekonana, że Autorka postawiła już przysłowiową kropkę nad i. Szkoda było rozstawać się z ulubionymi bohaterami, ale w głębi czytelniczego serduszka liczyłam na jeszcze jeden tom tej diabelsko-anielskiej serii. No i się doczekałam! Katarzyna Berenika Miszczuk oddała w ręce czytelników kolejną powieść o przygodach Wiktorii i Beletha. Akcja dzieje się 10 lat po wydarzeniach z trzeciej części. Ale po kolei…
– Wiesz, Lewuś, ostatnio rozmawiam często z Kleopatrą. To chyba jedyna osoba w Piekle, która rozumie, jakim wysiłkiem jest panowanie nad tym wszystkim. Mówi mi, że powinienem zrobić sobie urlop. Może wyjechać na wakacje. Wydaje mi się, że to słuszna rada. Nadszedł czas, żebym odpoczął.
Zdmuchnął z teczki kurz i przeczytał zadowolony:
– Apokalipsa.
Ja, diablica
Wiktoria Biankowska niczym nie różni się od swoich rówieśniczek. Zakochana w koledze z roku Piotrze, imprezuje w jednym z warszawskich klubów. Nieświadoma, że to ostatnia impreza w jej życiu, po której budzi się… martwa. I do tego w Piekle. Kto i dlaczego pozbawił ją życia? Odpowiedź na to pytanie będzie prawdziwą niespodzianką dla dziewczyny.
Wiktoria jest zaskoczona życiem w Los Diablos. Poznaje Śmierć (która okazuje się całkiem spoko) i… zostaje diablicą. Dzięki pełnieniu tej zaszczytnej fukncji ma możliwość powrotu na Ziemię i wszczęcia prywatnego śledztwa w sprawie swojej śmierci. W międzyczasie przekonuje się, że życie w Piekle ma swoje plusy – wieczne wakacje w śródziemnomorskim klimacie i wypasione imprezy u samego Szatana. A do tego na horyzoncie pojawia się piekielnie przystojny diabeł Beleth.
Ja, anielica
Wiktoria nie może powiedzieć, że wiedzie nudne życie. Ponownie wkraczają w nie Beleth, Azazel i Kleopatra, starzy znajomi z Los Diablos. Tym razem przystojny diabeł prosi dziewczynę o przysługę – chce odzyskać swoje anielskie skrzydła. Akcja w większości rozgrywa się w Niebie, które stanowi zupełne przeciwieństwo Piekła. Autorka opisując te dwie krainy dała popis swojej fantazji i kreatywności. Do czego tym razem doprowadzi ten wybuchowy i nieprzewidywalny diabelsko-anielski tercet? Oj, będzie się działo!
Ja, potępiona
Wiktoria Biankowska po raz kolejny trafia w zaświaty. Tym razem jednak trafia do miejsca najstraszniejszego i najgorszego z możliwych – do samego Tartaru. Miejsca, do którego nie mają wstępu nawet istoty nadprzyrodzone… Mimo to postanawia za wszelką cenę się stamtąd wydostać. Wiktoria udowodni, że nie da sobie w kaszę dmuchać. Próbując się uwolnić zawrze wiele sojuszy, z których nie wszystkie okażą się dla niej korzystne. A jakby tego było mało będzie musiała stawić czoła… Elżbiecie Batory, która będzie usiłowała pozbawić ją mocy.
Ja, ocalona
W życiu naszej starej znajomej Wiktorii zaszło sporo zmian. Ona sama też się zmieniła. Dojrzała. Liczy na odrobinę świętego spokoju, lecz nie jest on jej dany. Gdy na nowo układa sobie życie, władca Piekła, Lucyfer, zmęczony życiem i obowiązkami postanawia… pójść na urlop. Nie może jednak zostawić swoich poddanych samych sobie, wymyśla więc, że przyspieszy biblijną Apokalipsę. Jakby tego było mało, na scenę wkracza wielka miłość Lucyfera – Lilith. Oznacza to jedno – jeszcze więcej kłopotów. Czy Wiktoria i Beleth zdołają powstrzymać nadchodzącą Apokalipsę? Oj, będzie to najtrudniejsze zadanie, z jakim przyjdzie im się zmierzyć…
Czy warto było czekać tyle lat na tę powieść? Początkowo obawiałam się, że Autorka wykorzystała już wszystkie fajne pomysły w trzech wcześniejszych częściach i Ja, ocalona będzie pisana trochę na siłę, na zasadzie odgrzewanych kotletów. Nic bardziej mylnego! Z kart ocalonej powiało świeżością i humorem. Co więcej, Autorka sprytnie wplotła w fabułę współczesne wydarzenia (pożary w Australii oraz pandemię koronowirusa). Dzięki temu połączeniu książkę czyta się jednym tchem. Czytelnik chce się jak najszybciej dowiedzieć, co z tym końcem świata – będzie czy znów zostanie odwołany? Autorka znakomicie buduje napięcie. Gdy myślimy, że wiemy, co się za chwilę wydarzy, następuje twist fabularny i zabawa w gonienie króliczka zaczyna się od nowa.
Ja, ocalona to tom, który wywołuje masę różnorakich emocji, czego nie było wcześniej w tej serii. Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić przy lekturze. 🙂 Katarzyna Berenika Miszczuk zostawiła sobie furtkę, dzięki której w dalszej lub bliższej przyszłości może pojawić się jeszcze jeden tom diabelsko-anielskiej serii. Jestem przekonana, że Autorka będzie potrafiła zaskoczyć. Nie bez powodu jest mistrzynią tworzenia historii fantastycznych z dużą dawką humoru, szczyptą miłości i dużą dawką niebanalnych przygód.
Dzięki wydaniu czwartego tomu serii o Wiktorii Biankowskiej Wydawnictwo przygotowało dla fanów cyklu niespodziankę – wznowienie wcześniejszych części w nowej szacie graficznej i z nowymi okładkami. Co ważne, jeśli ktoś chciał kupić Ja, ocalona w starym wydaniu, żeby mu pasowała do kolecji, również miał taką możliwość. Poniżej pokazuję Wam, jak się prezentują obydwa wydania.
Tak się prezentują nowe wydania
A tak stare wydania
– Zaraz, zaraz… czyli to twoja sprawka! Gazety na całym ludzkim świecie rozpisywały się o bożonarodzeniowym fenomenie. Krzyże we wszystkich domach i mieszkaniach przekręciły się tej nocy do góry nogami! Wiesz, ile zamieszania spowodowałeś tym swoim dowcipem? Pół planety było przekonane, że zbliża się koniec świata, bo Antychryst się narodził!
Katarzyna Berenika Miszczuk – jedna z najpopularniejszych pisarek młodego pokolenia. Z wykształcenia lekarka, z pasji pisarka. Jej znakiem rozpoznawczym jest mieszanka literakich światów i poczucie hmoru, które zawarła w wielu swoich książkach. Ma na swoim koncie kilkanaście książek i nagród. Gdy nie leczy i nie pisze, to zajmuje się kotami, rodziną i blogiem.
Za książkę do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwo W.A.B. oraz Autorce.
Jeden komentarz